poniedziałek, 2 marca 2015

Karpatka- klasyka w maślanym wydaniu

Wieki całe nie piekłam karpatki, co najmniej 10 lat. Wcześniejsze dokonania były oparte na gotowych kremach w torebkach kupowanych w sklepie, więc nie ma się czym chwalić. Jakiś czas temu córka zapytała mnie, co to jest karpatka. Ludzie! Jakie braki w wychowaniu deserowym ma moja Julia! Obiecałam, że upiekę. Niedługo. To było jakieś 3 miesiące temu :D

Kiedy otworzyłam marcowy numer "Mojego Gotowania" i ze zdjęcia uśmiechnęła się do mnie karpatka, wiedziałam, że nadszedł ten moment. Uwielbiam obserwować, jak z cienkiego, rzadkiego ciasta wyrastają w piekarniku góry wysokie niczym Karpaty. Przepis inspirowany recepturą z miesięcznika, ale ja oczywiście odsłodziłam to cudo i odrobinę zmniejszyłam ilość kremu. To była pyszna niedziela!!!



Składniki 

na ciasto:
szklanka wody
100 g masła
szczypta soli
160 g mąki pszennej
7 jajek
1/2 opakowania proszku do pieczenia

na krem:
1 l mleka
2 jajka
4 żółtka
2 opakowania budyniu waniliowego
2 opakowania cukru z wanilią
500 g miękkiego masła
250 g cukru pudru


Ugotować szklankę wody, tuż przed zagotowaniem dodać masło i poczekać, aż się roztopi. Wsypać szczyptę soli i całą mąkę. Energicznie mieszać łyżką do powstania jednolitej masy (taka bardzo gęsta zasmażka wychodzi). Pozostawić do lekkiego ostudzenia, następnie dodać proszek do pieczenia i pojedynczo jajka. Mieszać cały czas łyżką.

Piekarnik nagrzać do temperatury 230°C. Formę o wymiarach 20x30 cm nasmarować lekko tłuszczem lub wyłożyć papierem. Rozsmarować połowę ciasta i piec przez 18 minut (piekłam 15, ale mój piekarnik daje czadu). Wyłączyć grzanie, uchylić piekarnik i studzić ok. 10 minut. Identycznie postąpić z drugą częścią ciasta.



Do szklanki mleka dodać jajka i żółtka, dokładnie wymieszać, następnie dodać cukier waniliowy i proszek budyniowy. Pozostałe mleko zagotować, wlewać cienkim strumieniem mleko z jajkami i budyniem. Energicznie mieszać rózgą, aby nie dopuścić do powstania grudek. Zagotować i pozostawić do całkowitego wystudzenia.

Masło utrzeć na puszystą, prawie białą masę (ja robię to mikserem), dodać cukier puder i tyle budyniu, aby masa pozostała dosyć gęsta (dodatkowo tężeje w lodówce)- ja zużyłam prawie całość.

Na spodni blat ciasta wyłożyć masę, przykryć drugim blatem, oprószyć cukrem pudrem. Schłodzić w lodówce. Kroić na kwadraty. Smacznego!


sobota, 21 lutego 2015

Ciasto marchewkowe z żurawiną

Mam od jakiegoś czasu mocne postanowienie, żeby zdrowiej odżywiać siebie i całą rodzinę. Wróciliśmy do "słodyczowych sobót", pijemy więcej wody, ja mniej kawy i czarnej herbaty. Wypieki też interesują mnie te "zdrowsze". Szukałam przepisu na ciasto marchewkowe i od razu oczywiście wyskoczył mi przepis na ciacho Doroty z "Moich Wypieków", które wkrótce też wypróbuję. Przypomniało mi się jednak, że widziałam interesujące cudo u Gin z bloga "Raz a dobrze" (interesujące, bo z kruszonką). Zdecydowałam, że upiekę jej ciacho, po czym okazało się, że nie mam moreli. Pogrzebałam w szafkach, znalazłam żurawinę, pozmieniałam trochę w przepisie i upiekłam. I powiem Wam, że wyszło pysznie. Polecam- wystarczy zamieszać łyżką!




Składniki:
(na tortownicę o średnicy 20 cm)

250 g mąki pszennej
85 g cukru (użyłam brązowego)
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 jajka
250 ml maślanki
75 ml oleju
200 g marchwi
skórka otarta z pomarańczy (u Gin z cytryny)
125 g suszonej żurawiny (u Gin suszonych moreli)

kruszonka:

50 g mąki
30 g cukru (użyłam brązowego)
1 łyżeczka cynamonu
30 g zimnego masła


Zaczynamy od kruszonki: mąkę, cukier i cynamon wymieszać. Dodać masło, posiekać, a następnie rozcierać palcami do uzyskania grudek. Odstawić.

Marchewkę zetrzeć na drobnej tarce. Mąkę przesiać, wymieszać z cukrem i proszkiem.

Jajka roztrzepać, wymieszać z maślanką i olejem. Dodać marchewkę i skórkę z pomarańczy. Wymieszać.

Mokre składniki wlać do suchych i wymieszać tylko do połączenia składników. Dodać żurawinę wymieszać.

Masę przelać do formy wysmarowanej masłem. Posypać kruszonką.

Piec w temperaturze 180°C przez 50-60 minut, do suchego patyczka. Ostudzić w formie. Smacznego :)

czwartek, 19 lutego 2015

Bułeczki z owsianką

Owsianka to stały punkt naszego jadłospisu śniadaniowego- głównie mojego i syna Stanisława. Często zostaje nam trochę i szkoda wyrzucać. Na szczęście z pomocą przyszła Pracownia wypieków i cudowny przepis na bułki z dodatkiem owsianki właśnie. Piekę je regularnie od jakiegoś czasu i niedawno zorientowałam się, że jeszcze nie pokazałam ich na blogu. A są naprawdę proste, dobrze się je formuje, a świeżość zachowują długo. Pyszne, mięciutkie, dzieciaki je uwielbiają.




Składniki (na 12 mniejszych lub 8 większych bułeczkach):

300 g mąki pszennej
150 g owsianki (powinna być gęsta)
100 g wody
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka cukru
2 łyżeczki melasy (można zastąpić miodem)
30 g miękkiego masła
20 g świeżych drożdży

Drożdże połączyć z cukrem i melasą. Następnie dodawać pozostałe składniki, zagnieść gładkie, elastyczne ciasto- można za pomocą miksera z hakiem. Przełożyć do miski wysmarowanej oliwą, przykryć ściereczką i zostawić do wyrastania na ok. 60 minut.

Uformować bułeczki i ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Zostawić do napuszenia na 30 minut.

Piekarnik rozgrzać do temperatury 220°C. Piec ok. 15 minut. Smacznego!



środa, 18 lutego 2015

Serowe bułeczki

Pysznych bułeczek nigdy za wiele, prawda? Dawno nie próbowałam nowych przepisów i postanowiłam coś wyszukać w Piekarni Tatter. Trafiłam na te cudne węzełki i spodobały mi się od pierwszego wejrzenia. Nie dodałam ziół, bo syn by pluł :) Wyszły pyszne, mięciutkie, aksamitne wręcz. Warto spróbować!!!



Składniki na 12 bułeczek:

4 łyżki serka (ricotty, kremowego, zmielonego twarogu)
225 g wody
450  mąki pszennej chlebowej (użyłam orkiszowej)
1 łyżeczka drożdży instant
3 łyżki mleka w proszku
1 łyżeczka soli
2 łyżeczki brązowego cukru
2 łyżki miękkiego masła
2 łyżki ulubionych ziół (nie dodałam)


Serek wymieszać z wodą. Dodać pozostałe składniki i wyrobić gładkie, elastyczne ciasto o lekko luźnej konsystencji (można mikserem- około 5 minut). Pozostawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia, powinno podwoić objętość. Następnie podzielić na 12 części, każdą uformować 25 cm wałek i zaplatać w supełki. Układać na blasze wyłożonej papierem i zostawić na ok. 30 minut do ponownego wyrośnięcia. Posmarować oliwą z oliwek lub roztrzepanym jajkiem. Piec 220°C około 15 minut.




wtorek, 17 lutego 2015

Jabłecznik z kokosem na biszkopcie

Dostałam zeszycik- nie na zawsze, ale do przeglądania, skopiowania i oddania. Zeszycik jest bardzo cenny, bo należał do mojej chrzestnej- cioci Bogusi. Jest w nim wiele przepisów, które nierozerwalnie łączą się z moim dzieciństwem, świętami, uroczystościami rodzinnymi, niedzielnymi spotkaniami u dziadków... Ciocia była mistrzynią wypieków- mama twierdzi, że to po niej mam smykałkę do ciast. Myślę, że niejeden jej przepis pojawi się na blogu, a tymczasem jabłecznik. Lekki, orzeźwiający, pyszny!

Za parę dni minie rok, odkąd odeszła...




Składniki:

biszkopt
5 jajek
1 szklanka cukru
1/3 szklanki mąki ziemniaczanej
2/3 szklanki mąki tortowej

Białka ubić na sztywna pianę, dodając powoli cukier pod koniec, a następnie żółtka i ubić na puszysta piankę. Dodać przesiane mąki i delikatnie, ale dokładnie wymieszać. Piekarnik nagrzać do temperatury 170°C. Blaszkę o wymiarach 22 x 33 cm (lub podobną) wyłożyć papierem do pieczenia, samo dno. Wylać ciasto i piec ok. 20 minut. Ostudzić.

Ponadto:
7-8 kwaśnych jabłek (najlepiej rozpadające się typu reneta lub antonówka)
3 budynie waniliowe
200 g masła
1 szklanka cukru
200  wiórków kokosowych
3 jajka

Zagotować 1 litr wody. Jabłka obrać i podzielić na ósemki, wrzucić do wrzątku i zaparzać przez 5 minut (nie gotować). Jabłka wyjąć i ułożyć na biszkopcie. Na wodzie po jabłkach ugotować budyń, jeszcze ciepły wyłożyć na jabłka.

Masło stopić z cukrem, dodać wiórki kokosowe i przestudzić. Do ciepłej masy wbić jajka i energicznie wymieszać. Wyłożyć na wierzch ciasta. Zapiekać w temperaturze 170°C przez 15 minut. Porządnie schłodzić przed pokrojeniem. Smacznego!!!




Karnawałowe Słodkości!

Węgierski chleb z ziemniakami

Regularnie wracam do Pracowni Wypieków i przepisów Liski. Tym razem potrzebowałam przepisu z dużą ilością zakwasu, bo miałam nadmiar i nie chciałam wyrzucać. Przypomniałam sobie chleb, który już kiedyś piekłam, jeszcze przed prowadzeniem bloga. Przepis jest nieskomplikowany, chleb dobrze rośnie, jest smaczny i długo utrzymuje świeżość. Polecam!


Składniki:

200 g wody
2 łyżeczki suszonych drożdży
1 łyżeczka cukru
450 g aktywnego zakwasu żytniego
400 g mąki pszennej chlebowej
3 płaskie łyżeczki soli morskiej
150 g ugotowanych ziemniaków przeciśniętych przez praskę
1 łyżka kminku

Drożdże wymieszać z cukrem i wodą, odstawić na 15 minut.

Następnie dodawać pozostałe składniki, najpierw płynne, potem suche. Wyrabiamy ciasto, można mikserem z hakiem. Ciasto będzie lepkie i luźne. Odstawić ciasto na 30 minut, żeby odpoczęło.

Długą keksówkę wysmarować olejem i wysypać otrębami żytnimi, przełożyć do niej ciasto. Pozostawić do wyrośnięcia na 2 godziny (powinno podwoić objętość).

Piekarnik nagrzać do temperatury 180°C. Chleb wstawić do nagrzanego pieca na 45 minut. Upieczony chleb popukany od spodu wydaje głuchy dźwięk.


Przed krojeniem porządnie wystudzić.

Smacznego!!!

wtorek, 3 lutego 2015

Sernik dyniowy - gotowany

Została  nam ostatnia dynia, więc stwierdziłam, że szkoda byłoby, żeby się zepsuła. Co z niej zrobię było raczej oczywiste – sernik dyniowy.  Dawno go nie robiłam, stwierdziłam zatem, że po pierwsze wszyscy na pewno zjedzą za smakiem (i się nie pomyliłam), a po drugie warto go pokazać, gdyż zawsze ładnie i apetycznie się prezentuje. W smaku jest delikatny, kremowy, puszysty i wilgotny - taki jaki powinien być sernik. Do tego ten korzenny posmak, który ja uwielbiam. Wiem, że sezon dyniowy już dawno za nami, ale jeśli będziecie kiedyś w posiadaniu puree  z dyni to zachęcam do spróbowania. Przepis ze strony Doroty.




Składniki na spód:

250 g ciasteczek imbirowych
80 g masła, rozpuszczonego
1 łyżeczka przyprawy korzennej do piernika

Wszystkie składniki umieścić w malakserze. Zmiksować do otrzymania masy ciasteczkowej o konsystencji mokrego piasku.
Tortownicę o średnicy 23 cm wyłożyć papierem do pieczenia, samo dno. Na papier wysypać ciasteczka. Wyrównać, dokładnie wklepać w dno i boki formy - do połowy ich wysokości, schłodzić przez pół godziny w lodówce.
Formę dwukrotnie owinąć z zewnątrz folią aluminiową - sernik będzie pieczony w kąpieli wodnej.

Składniki na masę serową:

750 g twarogu półtłustego, zmielonego przynajmniej dwukrotnie (ja użyłam gotowego z  wiaderka)
250 g serka mascarpone
3 jajka
3 żółtka
3 łyżki mąki ziemniaczanej
1 łyżka mąki pszennej
190 g drobnego cukru do wypieków
425 g puree z dyni
2 łyżeczki przyprawy korzennej do piernika

Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.

Wszystkie składniki na masę serową umieścić w misie miksera i zmiksować na gładką, jednolitą masę. Nie miksować zbyt długo, by niepotrzebnie nie napowietrzać masy serowej - napowietrzony sernik mocno urośnie, a potem opadnie. Nie chcemy tego; sernik po upieczeniu powinien być równy jak stół.
Piekarnik rozgrzać do temperatury 170ºC. Na schłodzony ciasteczkowy spód wylać masę serową. Włożyć do piekarnika i od razu obniżyć temperaturę do 150ºC. Piec w kąpieli wodnej około 1 godziny i 30 minut, bez termoobiegu. Kąpiel wodna polega na tym, że formę z sernikiem wkładamy do większej formy lub naczynia żaroodpornego, do którego nalewamy wrzącej wody do połowy wysokości formy z masą serową.
 Wyjąć, przestudzić.
Sernik schłodzić przez kilka godzin w lodówce lub najlepiej przez całą noc. Udekorować bitą śmietaną. 

Do dekoracji:

120 ml śmietany kremówki 36%, schłodzonej
2 łyżeczki cukru pudru

Śmietanę kremówkę ubić na sztywno, pod koniec ubijania dodając cukier puder.
Aby uzyskać puree z dyni w tym celu niedużą dynię umyć i przekroić na kilka mniejszych części, wydrążyć łyżką środek z nasionami. Tak przygotowaną dynię ułożyć w naczyniu żaroodpornym i przykryć pokrywką; piec w temperaturze 180ºC przez około 90 minut, do miękkości. Ostudzić, obrać ze skóry i zmiksować blenderem na puree.




sobota, 31 stycznia 2015

Pączusie na serku homogenizowanym

Karnawał w pełni, a Tłusty Czwartek zbliża się wielkimi krokami, więc postanowiłam się podzielić przepisem na bardzo, bardzo smaczne mini pączusie. Wykonanie ich jest naprawdę banalne proste i szybkie. Często robię, gdy młoda dzwoni z hasłem „mamo wracam z dziewczynami, mamy coś dobrego?”  Raz –dwa- trzy i w 20 minut przepyszne, pachnące, mięciutkie wręcz rozpływające się w ustach pączusie gotowe.Przepis zaczerpnięty z bloga Doroty.
  


Składniki na pełny duży talerz:
300 g serka homogenizowanego waniliowego
3 jajka
1,5 szklanki mąki pszennej
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
olej do głębokiego smażenia

Dodatkowo:
drobny cukier do wypieków wymieszany ze zmielonym cynamonem (na 100 g cukru 2 łyżeczki cynamonu)

Serek wymieszać z jajkami (robię to widelcem). Dodać przesianą mąkę pszenną, proszek do pieczenia, sól. Dokładnie wymieszać widelcem.
W szerokim i płaskim garnku  dobrze rozgrzać olej. Niewielką łyżką nakładać porcje ciasta na rozgrzany olej (z racji, iż ciasto jest lejące, a chcę żeby to jednak przypominało paczka, formuję sobie dwiema łyżkami coś na kształt kulki i zgarniam łyżką na rozgrzany olej), od czasu do czasu maczając ją w odłożonym oleju (by ciasto nie kleiło się do łyżki). Smażyć z obu stron na złoty kolor.
Usmażone pączki odkładać na bibułkę do odsączenia. Jeszcze ciepłe obtoczyć w drobnym cynamonowym cukrze.


Karnawałowe Słodkości!

piątek, 30 stycznia 2015

Czekoladowe ciasto z bananami

Pierwszy raz skusiłam się i upiekłam ciasto z ulotki sklepowej. Lidl zaproponował prosty i efektowny przepis na czekoladowe cudo z bananami. Zainteresował mnie tym bardziej, że wszystkie składniki miałam z domu, a receptura nie była skomplikowana- w sam raz na leniwe popołudnie. "Raz kozie śmierć"- pomyślałam i... nie zdążyłam zrobić zdjęcia za pierwszym razem. Tak znikało! Nie mogłam nie podzielić się tym fantastycznym przepisem i upiekłam drugi raz- tym razem ledwo zdążyłam (dlatego zdjęcia trochę oszukane- takie zbliżenie, żeby nie było widać, że ponad połowa zeżarta). Ciasto to coś pomiędzy ciężkim brownie a puszystym, ale wilgotnym murzynkiem. Banany zdecydowanie lepsze, jeśli lekko przejrzałe. Spróbujcie na weekend jako antidotum na szarość za oknem :)



Składniki:

200 g czekolady deserowej
125 g masła
200 ml śmietanki kremówki
100 g cukru
4 jajka (białka oddzielone od żółtek)
40 g mąki pszennej
35 g mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
2-3 dojrzałe banany
1 łyżeczka kakao do posypania ciasta

W garnku rozpuścić masło, dodać połamaną czekoladę i mieszać, aż się całkowicie rozpuści. Wlać śmietankę i dosypać cukier. Podgrzać dosyć mocno, do temperatury 60°C (wyłączyłam, kiedy mi masa "bulknęła"). Masę przelać do miski i ostudzić.

Piekarnik nagrzać do temperatury 175°C. Masę do tarty o średnicy 28 cm wysmarować masłem i obsypać bułką lub okruszkami.

Do wystudzonej masy czekoladowej dodać żółtka, przesianą mąkę pszenną i ziemniaczaną i proszek do pieczenia, wymieszać na gładką masę. Białka ubić na sztywną pianą z odrobiną soli, stopniowo dodawać do masy i delikatnie wymieszać. Wlać do formy na tartę.

Banany pokroić w plastry na ukos, poukładać na cieście.

Piec 30-35 minut z termoobiegiem. Studzić w uchylonym piekarniku. Oprószyć kakao.

Smacznego!

Karnawałowe Słodkości!

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Zimowa tarta z owocami

Brakuje mi słońca, bardzo mi brakuje. Lubię zimę, nie przeszkadza mi niska temperatura, ale niedosyt słońca mam ewidentny. Smaki zimowe- orzechowe, czekoladowe, miodowe- też się powoli przejadają. Jak co roku przychodzi taki moment, kiedy zaczynam poważnie tęsknić za owocami i szukam przepisów na ciacha z mrożonkami. Wczoraj w związku z tym zapachniało w domu truskawkami :) Miało być coś innego, wyszło... jak zwykle. Przepis, kolejny z książki Elizy Mórawskiej "White Plate. Słodkie", znalazłam podczas poszukiwań sposobu na wykorzystanie zalegających bananów. Banan do tarty potrzebny jest tylko jeden, oprócz tego mrożone owoce- ja miałam w zamrażarce truskawki. Nawet przez chwilę zatęskniłam za latem...



Składniki

na kruchy spód:
250 g maki pszennej
125 g zimnego masła
60 g cukru pudru 
1 jajko

masa:
60 g masła
60 g cukru pudru
60 g mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 jajko

Ponadto:
250 g mrożonych owoców
1 banan, obrany i pokrojony w plasterki o grubości 0,5 cm

Ze składników na spód: mąki, masła, cukru pudru i jajka zagnieść ciasto. Uformować z niego kulę, zawinąć w folię spożywczą i schłodzić przez godzinę w lodówce.

Piekarnik nagrzać do 180°C. Formę do tarty wylepić ciastem, uprzednio rozwałkowanym na podsypanym mąką blacie (albo między dwoma foliami spożywczymi.

Przygotować masę; jajko utrzeć z masłem, cukrem pudrem, mąką i proszkiem do pieczenia. Przełożyć na spód, wsypać owoce i wstawić do piekarnika.  Piec 35-40 minut.



czwartek, 15 stycznia 2015

Pasiak - Kopciuszek

Wpadła mi kiedyś w ręce, jedna z książek z przepisami Siostry Anastazji – ojojoj , czego ja bym tam nie chciała wypróbować. I tak od tamtej pory, co jakiś czas, ugaszczam swoja rodzinę przeróżnymi „pasiakami”, które oni uwielbiają. Co prawda owe „pasiaki” zajmują czasami dość sporo czasu, ale zapewniam, że później  satysfakcja gwarantowana. Moja córa stwierdziła kiedyś, że jeśli wszystkie zakonnice takie dobroci pieką,  to ona chce iść do zakonu. I znając ją, na pewno nie chodziło o chęć zdobycia umiejętności  kulinarnych czy cukierniczych, raczej  żeby jeść, jeść i  jeszcze raz  jeść.
 ,,Kopciuszek"( tak w oryginale nazywa się to ciasto) to jeden z prostszych przekładańców. Niby  taki delikatny, niewinny, wręcz anielski, a po chwili czujemy diabelską moc alkoholu... Ja lubię i myślę, że i Wam przypadnie go gustu.


Jasny biszkopt:
- 4 jaja
- 4 łyżki cukru
- 4 łyżki mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Białka ubić na sztywną pianę, pod koniec dodając cukier. Dodać żółtka, zmiksować, dodać mąkę, wymieszaną z proszkiem do pieczenia, delikatnie połączyć. Wylać do blaszki ( 25x35 cm ), wyłożonej papierem do pieczenia. Piec około 30 minut w 180 st. C.
Biszkopt makowy:
- 4 jaja
- 4 łyżki cukru
- 4 łyżki mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1/2 szklanki suchego maku
Przygotować dokładnie tak jak biszkopt jasny, z tym ze na końcu dodać jeszcze mak. Piec w takiej samej blaszce jak biszkopt jasny, również około 30 minut w 180 st. C.
Masa śmietanowo - truskawkowa:
- 1/2 l śmietany kremówki 30 - 36%
- 1 galaretka czerwona
- 1 - 2 łyżki cukru pudru
Galaretkę rozpuścić w 1/4 szklanki wody.
Śmietanę ubić na sztywno, dodając pod koniec cukier puder, połączyć z tężejącą galaretką.
  Masa budyniowa:
- 1/2 l mleka
- 2 budynie waniliowe lub śmietankowe bez cukru
- 4 - 5 łyżek cukru
- 3/4 kostki masła (miękkie)
W 1/2 szklanki mleka rozrobić budynie i cukier. Resztę mleka zagotować. Na gotujące się mleko wylać rozrobione budynie i gotować do zgęstnienia. Wystudzić.
Zimny budyń zmiksować na puszysto z  miękkim masłem.
Dodatkowo:
- 3 paczki herbatników szkolnych
- 3/4 szklanki rumu lub whisky( lub dowolnego alkoholu)
- dowolna polewa czekoladowa
Herbatniki moczyć w alkoholu i układać na masie budyniowej.
Wierzch ciasta polać polewą czekoladową. Schłodzić w lodówce.
Składanie ciasta:
Na biszkopt jasny wyłożyć masę śmietanowo - truskawkową przykryć biszkoptem makowym, następnie idzie masa budyniowa, na niej układamy herbatniki – całość oblewamy czekoladą.

wtorek, 6 stycznia 2015

Pszenny lub orkiszowy chleb z żurawiną

Zima to czas, kiedy mamy ochotę na wypieki pachnące cynamonem, pomarańczami, rozgrzewające. Nawet chleb może mieć inne oblicze. Szukałam przepisu na lżejszy chleb pszenny na drożdżach i natknęłam się w Pracowni Wypieków na chlebek z żurawiną z przepisu Dana Leparda. Lekko słodkawy smak zawdzięcza dużemu dodatkowi żurawiny. Syna namówiłam stwierdzeniem, że to chleb Supermana, a te czerwone owocki dają ekstramoc. Lekki, słodkawy dzięki żurawinie, idealny na śniadanie, super nadaje się na tosty. Fajna alternatywa, kiedy cięższe chleby żytnie na zakwasie trochę znudzą się rodzinie. Ledwo zdążyłam zrobić zdjęcie :)

Przepis bierze udział w akcji "Na zakwasie i na drożdżach", którą w styczniu prowadzi Agata z bloga "Kulinarne przygody Gagity".





Składniki:

75 g drobnych płatków owsianych + około łyżki do posypania bochenka
175 g suszonej żurawiny
450 g mąki pszennej chlebowej lub orkiszowej chlebowej
1,5 łyżeczki soli
1/2 łyżeczka cynamonu
skórka otarta z pomarańczy lub mandarynki
50 g miękkiego masła
1 łyżeczka suszonych drożdży instant
olej do zagniatania

Płatki owsiane i żurawinę umieścić w misce, zalać 375 ml gotującej się wody. Zamieszać i odstawic na 15-20 minut, aby przestygły i napęczniały.

Do drugiej miski wsypać mąkę, sól, cynamon i skórkę. Dodać masło, drożdże, mieszankę żurawin i płatków. Dokładnie wymieszać, zostawić na 10 minut.

Olejem posmarować dłonie i blat, na którym będziemy wyrabiać ciasto. Wyłożyć ciasto i zagniatać przez 10 sekund, następnie dać ciastu odpocząć przez 10 minut. Powtórzyć czynność dwukrotnie, następnie przykryć ciasto ściereczką i zostawić na 30 minut.

Z ciasta uformować prostokąt, który zwinąć ściśle w bochenek, zlepiając dokładnie łączenia na spodzie. Umieścić w keksówce o długości 19-20 cm wysmarowanej olejem lub wyłożonej papierem do pieczenia i zostawić do wyrośnięcia na 1 godzinę.


Rozgrzać piekarnik do temperatury 220°C. Chleb posmarować wodą, posypać płatkami owsianymi, które lekko wcisnąć w ciasto. Wzdłuż bochenka wykonać nacięcie nożem. Piec 50 minut. Wystudzić na kratce.


niedziela, 4 stycznia 2015

Muffinki makowo-kokosowe z czekoladą

Są takie dni, kiedy na siłę szukam sobie zajęcia, żeby nie robić tego, co powinnam lub żeby zająć głowę przez chwilę czymś innym. Dzisiaj nastąpiło sprzężenie: postanowiłam zabrać się za sprawdzanie góry zaległych prac, poszukać materiałów do prac semestralnych, ale myśli i tak krążyły cały czas gdzie indziej... Ciężko się skupić, kiedy w każdym kącie czai się lęk o zdrowie najbliższej osoby... Zaczęłam dosyć bezzcelowo snuć się po kuchni (a może zrobię sobie kawy? a może herbaty? a może szklanka soku?) i moją uwagę przykuły banany, których świetność minęła jakiś tydzień temu. Sięgnęłam więc po książkę Elizy Mórawskiej ,,White Plate. Słodkie'', żeby machnąć to ciasto, ale otworzyło  mi się w zupełnie innym miejscu :) Oto są- bardzo smaczny wynik moich uników 
i  niepokoju.




Składniki na 12 sztuk:

280 g mąki pszennej
30 g mielonego maku
120 g cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
cukier waniliowy
skórka otarta z cytryny lub łyżeczka ekstraktu cytrynowego
200 ml mleka kokosowego
90 ml jogurtu naturalnego
2 jajka
85 g stopionego masła
tabliczka czekolady mlecznej


W jednej misce wymieszać mąkę, mak, cukier, cukier waniliowy i proszek do pieczenia W drugiej połączyć mleko kokosowe, jogurt, jaja, skórkę cytrynową i stopione masło. Połączyć zawartość obu misek, mieszając łyżką (nie używać miksera), aż masa będzie gładka.


Piekarnik nagrzać do temperatury 190°C. Formę do muffinek wyłożyć papilotkami. Napełniać ciastem do połowy, na każdą porcję kłaść kostkę czekolady, przykryć pozostałym ciastem.



Włożyć do nagrzanego piekarnika na 30 minut. Ostudzić na kratce. Można posypać cukrem pudrem. Smacznego!!!