Po cięższych chlebach na
zakwasie cała rodzina zapragnęła czegoś lżejszego. Były różnego rodzaju bułki,
chałki itp. ale przyszła pora na zwykły chleb na drożdżach. Inspirację zaczerpnęłam,
jak często bywa ostatnimi czasy, od Doroty. Drożdżowe chleby kojarzą mi się z
pustym, suchym, wręcz „dmuchanym’’ pieczywem, po których zjedzeniu nadal
czujemy głód, ale że przepis był banalnie prosty, skusiłam się. Było warto. Chleb pyszny, pięknie pachnie, ma
sprężysty i delikatny środek i chrupiącą skórkę, a do tego dość długo zachowuje
świeżość. Uformowanie pięknych bochenków również nie sprawia problemów. Już po
pierwszym pieczeniu zrezygnowałam z koszyczka do wyrastania, gdyż ułożone
bochenki pięknie rosną same. Szczerze polecam, tym bardziej jak i mniej wprawnym.
1050 g
mąki pszennej chlebowej( ze zwykłej też wyjdzie)
3 łyżeczki soli
37 g
miękkiego masła
21 g
świeżych drożdży
1,5 łyżeczki cukru
220 ml ciepłego mleka
430 ml ciepłej wody
W czasie wyrastania należy ciasto, jedno lub dwu krotnie odgazować, uderzając pięścią, po czym pozostawić do dalszego wyrastania. Wyrośnięte ciasto podzielić na dwie części, każdą lekko wyrobić formując owalny bochenek, wyłożyć na blachę oprószoną mąką lub wyłożoną pergaminem. Ponownie przykryć, pozostawić na ok.30 minut do podwojenia objętości.
Używając ostrego noża naciąć chleb kilkakrotnie i oprószyć mąką.
Piekarnik rozgrzać do 230ºC i piec bochenek przez 10 minut. Następnie zredukować temperaturę do 200ºC i piec kolejne 20 - 25 minut. Gotowy chleb powinien być wyrośnięty, brązowy i brzmieć głucho po uderzeniu od spodu. Studzić na kratce.
Smacznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz