środa, 29 października 2014

Kolorowe ciasto z musem jabłkowym



 Jabłka trzeba wykorzystać maksymalnie. Ten przepis jest także świetnym pomysł na wykorzystanie przygotowywanych w sezonie musów jabłkowych albo gruszkowych. Kiedy pierwszy raz zetknęłam się z tym ciastem, urzekło mnie najpierw swoim wyglądem, a chwilę później także smakiem. W mojej wersji z polewą czekoladową (na życzenie dzieci :( ), ale ja osobiście wolę z górą posmarowaną  masą  budyniową. Ciasto dość czasochłonne, ale zapewniam, że smak Was nie rozczaruje. Tęczowe ciasto w środku zimy- czemu nie?


Składniki:

jasny biszkopt:
4 jaja
4 łyżki cukru
4 łyżki mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
Białka ubić na sztywną pianę, pod koniec dodając cukier. Dodać żółtka, zmiksować, dodać mąkę, wymieszaną z proszkiem do pieczenia, delikatnie połączyć. Wylać do dużej blaszki  (u mnie 25 x 35 cm ), wyłożonej papierem do pieczenia. Piec w 180 st. C, około 25 minut.

różowy biszkopt:
4 jaja
4 łyżki cukru
4 łyżki mąki
1 opakowanie kisielu wiśniowego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
Przygotować tak samo jak biszkopt jasny, dodając dodatkowo opakowanie kisielu.

kakaowy biszkopt:
4 jaja
4 łyżki cukru
1 i 1/2 łyżki kakao
1 łyżeczka proszku do pieczenia
Przygotować tak samo jak biszkopt jasny, dodając dodatkowo kakao.

masa jabłkowa:
1,5 kg jabłek
1/4 szklanki cukru (tylko jeżeli jabłka są kwaśne )
1 galaretka wiśniowa
1 galaretka agrestowa

Jabłka obrać pokroić w kostkę i  zesmażyć tak, aby powstał mus jabłkowy ( jeśli jabłka są mało soczyste można delikatnie podlewać wodą,  aby jabłka na się nie przypiekły, ale  trzeba pamiętać, że tą dolaną wodę należy odparować), podzielić na 2 części. Do jednej dodać galaretkę zieloną, a do drugiej czerwoną, wymieszać, aby się rozpuściły.

 masa budyniowa:
1/2 l mleka
1/2 szklanki cukru
cukier waniliowy
2 łyżki mąki pszennej
2 łyżki mąki ziemniaczanej
1 kostka masła lub margaryny

Jedną szklankę mleka odlać i rozmieszać w nim mąki. Pozostałe mleko zagotować z cukrami. Na gotujące mleko wlać rozmieszane mąki, pogotować do zgęstnienia. Wystudzić.
Masło zmiksować na puszysto, dodając po łyżce zimny budyń. Masę podzielić na 4 części.

 kolejność układania:
jasny biszkopt - 1/4 masy budyniowej - jabłka z zieloną galaretką - 1/4 masy budyniowej - biszkopt z kakao - 1/4 masy budyniowej - jabłka z czerwoną galaretką - 1/4 masy - biszkopt różowy - dowolna polewa




poniedziałek, 27 października 2014

Waniliowa babka na oleju

Przetoczyła się przez naszą rodzinę jelitówka... Cztery dni wyjęte z życiorysu... Na szczęście obyło się bez wizyt u lekarza i w szpitalu, chociaż bałam się okrutnie, zwłaszcza o najmłodszego- syna Stanisława. Ryż na wodzie, sucharki i biszkopty, ewentualnie rosołek z grysikiem- menu idealne, prawda? Ale wraz z procesem zdrowienia i uspokojenia żołądków zaczęły się wycieczki do kuchni: "Mamo, a mogę już coś słodkiego?" No, przecież nie dam dzieciom sztuczności i kolorowej chemii!

Postanowiłam upiec coś lekkiego, bezpiecznego, bez czekolady, owoców, sera i mleka. Wyszła mi babka na oleju- delikatna, puszysta, a jednocześnie dosyć wilgotna. Ekspresowa w przygotowaniu. Pyszna, nie tylko na zmęczone brzuszki czy na święta :)



Składniki:
4 duże jajka
1 szklanka cukru
2 szklanki mąki pszennej
1 budyń waniliowy
1 łyżeczka pasty z wanilii
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 szklanka oleju

Piekarnik nagrzać do temperatury 160°C.

Jajka z cukrem umieścić w misie miksera i ubijać do uzyskania gęstej, białej piany przez 5-7 minut.

Mąkę wymieszać z budyniem, proszkiem do pieczenia i przesiać do masy jajecznej. Dodać wanilię. Zmiksować na najniższych obrotach. Wlać olej i zmiksować do uzyskania gładkiej masy.

Formę do babki wysmarować masłem i wysypać mąką. Ciasto wlać do formy i piec 50-60 minut do tzw. "suchego patyczka". Studzić w foremce przez 10 minut- następnie wyjąć i zostawić na kratce. Przed podaniem oprószyć cukrem pudrem, polać lukrem lub polewą- jak lubicie najbardziej :D






czwartek, 23 października 2014

Tarta gruszkowo- cytrynowa

 Telewizji prawie nie oglądam, ale dużo czasu spędzam w internecie. Ten pożeracz czasu woła mnie zwłaszcza w pochmurne dni i wtedy pod kocykiem, z laptopem na kolanach mijają mi kolejne godziny. Teraz mogę sobie na to pozwolić, bo jestem unieruchomiona w domu- naderwałam staw skokowy i z nóżką w górze wyleguję się na kanapie. Czasem jednak pokuśtykam do kuchni i ugotuję obiad dla rodziny. A przy okazji coś upiekę :)

Przepis na tartę znalazłam już ponad miesiąc temu, przeglądając blogi kulinarne. Najpierw moją uwagę zwróciły zdjęcia i fajna nazwa bloga "A lemon tree cafe". Jako pierwsze wypróbowałam cytrusowe babeczki oliwne, które pojawiły się już na stronie Pychyy. Dziś przyszła pora na tartę  i na pewno nie jest to ostatnie cudo, bo Lilka- autorka bloga- ma dużo bardzo ciekawych pomysłów.



Składniki (z moimi małymi zmianami):

kruche ciasto
250 g mąki pszennej
125 g masła lub dobrej margaryny
1 łyżeczka cukru pudru
2 żółtka
skórka otarta z połowy cytryny

4 gruszki
2 łyżki cukru
1 łyżeczka pasty z wanilii
sok i skórka otarta z 1 cytryny

krem
2 jajka
1/2 szklanki cukru
100 ml gęstej śmietany
1 łyżka mąki ziemniaczanej
sok z 1 cytryny
syrop z gotowania gruszek
skórka otarta z połowy cytryny

Mąkę przesiać na stolnicę, dodać cukier puder i zimny, pokrojony w kostkę tłuszcz. Posiekać nożem, dodać żółtka i szybko zagnieść ciasto. Foremkę na tartę o średnicy 23-24 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Ciasto rozwałkować i przenieść do formy, wyklejając brzegi. Schłodzić w lodówce przez 30 minut.
Piekarnik nagrzać do temperatury 180°C. Ciasto podpiec z obciążeniem 25 minut.

W tym czasie przygotować gruszki: obrać, przekroić na pół, wydrążyć gniazda nasienne. Przełożyć do dużego rondla (użyłam wysokiej patelni z pokrywką), dodać odrobinę wody, cukier, wanilię, sok i skórkę z cytryny. Dusić na małym ogniu, aż gruszki będą półtwarde. Owoce wyjąć, ostudzić i wypukłą stronę nakroić równomiernie, uważając, aby gruszki pozostały w połówkach. Syrop pozostały z duszenia owoców zredukować, jeśli jest go dużo.

Przygotować krem: zmiksować jajka z cukrem na puszysta pianę, dodać śmietanę, mąkę, zmiksować. Następnie dodać sok i skórkę z cytryny i syrop z gotowania gruszek, wymieszać.

Na podpieczonym kruchym cieście ułożyć gruszki i zalać je kremem (będzie bardzo rzadki, ale w piekarniku się zetnie). Piec dalsze 30-40 minut. Ostudzić przed krojeniem. Smacznego!!!



Wariacje z gruszką

wtorek, 21 października 2014

Creme brulee



W prezencie urodzinowym od moich cudownych koleżanek, czyli drugiej części Pychy i kilku naszych  wiernych degustatorek, dostałam zestaw do creme brulee. Oczywistym było, że zaraz pierwszego weekendu takowy deser zagości w mojej kuchni.
Pyszny, a do tego bardzo prosty w przygotowaniu, deser jajeczno-waniliowo-śmietankowy. Creme brulee to znany i uwielbiany na całym świecie deser, aksamitnie kremowy, pokryty cienką, słodką warstwą karmelizowanego cukru.  Zapach, jaki powstaje podczas karmelizowania cukru, zwabił do kuchni dzieciaki z okrzykiem „ o wata cukrowa!!! ” Jeżeli ktoś jeszcze nie próbował, obowiązkowo musi to nadrobić.


 Składniki: na ok. 5-6 porcji

600 ml śmietany kremówki 36%
1 laska wanilii
8 żółtek
6 łyżek  cukru
6 łyżek brązowego cukru do karmelizowania 

W rondelku zagotować śmietankę z białym cukrem i wyłuskanymi ziarenkami z przeciętej wzdłuż laski wanilii. Gdy zacznie się gotować, zdejmuję z ognia i  odstawiam do przestudzenia.
W misce drewnianą łyżką utrzeć żółtka z cukrem ( ma powstać kogel –mogel, ale nie może  być bardzo napuszony, dlatego najlepiej zrobić to ręcznie)
Mieszając, powoli, dolewać porcjami  przestudzoną śmietankę.  Powinna wyjść nam gładka aksamitna masa, jeśli powstaną jakiekolwiek grudki należy masę przecedzić przez sitko, aby się ich pozbyć. Wypełnić żaroodporne foremki.
Piekarnik rozgrzać do 100ºC. Wstawić foremki z masą i zapiekać około 50 minut (do godziny). Ostudzić do temperatury pokojowej. Wstawić do lodówki na co najmniej 5-6 godzin, a najlepiej  zrobić wieczorem i schładzać przez  całą noc.
Przed podaniem powierzchnię kremu posypać brązowym cukrem  (lub ew. białym) ok. 1 łyżki na foremkę, nie za grubo, bo warstwa karmelu będzie zbyt twarda i mało krucha). Cukier karmelizować przy pomocy palnika, jeśli nie mamy takowego urządzenia, można  skorzystać z funkcji grilla w piekarniku (krótko, kilkanaście sekund, uważając by nie spalić- bo karmel zrobi się gorzki). Foremki z kremem można ustawić w żaroodpornym naczyniu, obłożyć kostkami lodu i wtedy zapiekać. Crème brûlée  najlepiej smakuje, gdy jest bardzo zimny, a karmelizowany cukier ciepły.
Podawać natychmiast po skarmelizowaniu się cukru.
Smacznego.


niedziela, 19 października 2014

Gruszkowa babka z płatkami owsianymi i czekoladą

Co roku od ładnych paru lat piekę tę babkę. Właściwie jest to pierwsza babka w mojej cukierniczej karierze. Pochodzi z ulubionej, mocno eksploatowanej broszurki "Ciasta z owocami", która już ledwo trzyma się kupy- wytłuszczona, z latającymi kartkami...
Ciasto jest wilgotne dzięki gruszkom, pachnące korzennie, z kawałkami gorzkiej czekolady. Znika szybko, naprawdę szybko- ledwo udało mi się zrobić zdjęcia. Spróbujcie koniecznie!



Składniki:
150 g masła
3/4 szklanki cukru
3 jajka
300 g mąki pszennej
1/2 szklanki mleka
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka cynamonu
szczypta soli
szczypta gałki muszkatołowej
100 g gorzkiej czekolady
4 łyżki płatków owsianych

4 duże gruszki
3 łyżki soku z cytryny


Gruszki obrać, pokroić na ćwiartki, zalać sokiem z cytryny.

Masło utrzeć z cukrem na puszystą masę. Dodawać po jednym jajku, ciągle ucierając. Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia i przyprawami. Dodawać po trochę do masy na zmianę z mlekiem, ucierając cały czas.

Czekoladę posiekać na kawałki, wsypać do masy razem z płatkami owsianymi, wymieszać łyżką.

Piekarnik nagrzać do 200°C. Formę do babki lub tortownicę o średnicy 24 cm nasmarować tłuszczem i wysypać mąką. Włożyć do środka 2/3 ciasta, ułożyć na nim gruszki, lekko je wciskając. Na wierzch wyłożyć resztę ciasta.

Piec około godziny.Przed krojeniem porządnie wystudzić. Można posypać cukrem pudrem. Smacznego!




Wariacje z gruszką  Smaczna Jesień

piątek, 17 października 2014

Maślana chałka drożdżowa

Chałka kojarzy mi się z moim dziadkiem. Mam w pamięci taki obraz: dziadek Stanisław siedzi przy stole w kuchni w starym powojennym domu jednorodzinnym, pije herbatę z "garnuszka", czyli kubka (zawsze z łyżeczką w środku), kroi chałkę na grube pajdy, smaruje masłem i powidłami. Potem cieniuteńkim od wielokrotnego ostrzenia nożem odkrawa kawałeczki i zjada.
Bardzo kochałam mojego dziadka, byliśmy szczególnie związani, bo to on opiekował się mną przez pierwsze miesiące życia, kiedy rodzice pracowali, żeby "zasłużyć" na mieszkanie patronackie. Mój synek nosi imię właśnie po nim...

Wiadomo, że chałki z piekarni 30 lat temu smakowały niezwykle- taki towar luksusowy. Chciałam sprawdzić, czy uda mi się samodzielnie zapleść to drożdżowe cudo. O ile przepis na ciasto pochodzi z bloga Liski, to instrukcję zaplatania znalazłam tu, bo zależało mi na chałce z 5 części, a nie na warkoczu. Wyszły dwie ogromne, pachnące, puszyste, fantastycznie delikatne chałki, którymi zajadamy się wszyscy. Nie są wyraźnie słodkie, więc możecie zwiększyć ilość cukru, jeśli tak wolicie. Polecam na jesienne wieczory :)



Składniki na 2 sztuki:

30 g drożdży
400 ml ciepłej wody
90 g cukru
1 łyżka soli
850 g + 150 g mąki pszennej (dałam 300 g chlebowej)
3 jajka, lekko roztrzepane
100 g masła, roztopionego i ostudzonego

Do posmarowania:1 jajko+ 1 łyżka wody

Drożdże rozpuścić w ciepłej wodzie, następnie dodać 850 g mąki, cukier i sól. Wyrabiać mikserem, dodać jajka i masło. Wyrabiać jeszcze około 5 minut, aż ciasto będzie gładkie i będzie odstawać od ścianek miski. Dodać powoli pozostałą mąkę, kontrolując konsystencję- czasem trzeba dać mniej, czasem więcej- ciasto ma być elastyczne i miękkie, ale nie kleić się do ręki.
Ciasto wyłożyć na stolnicę i wyrabiać ręcznie jeszcze 5 minut, ewentualnie delikatnie podsypując mąką. Umieścić w misce, spryskać olejem. Zostawić do wyrastania na 2 godziny, w tym czasie dwukrotnie odgazować tzn. wbić pięść w ciasto, aby zmniejszyć jego objętość.

Następnie podzielić ciasto na dwie części i każdą z nich na kolejne 5 części, uformować wałeczki- zaplatać zgodnie z instrukcją. Położyć na dużej blasze piekarnikowej i zostawić do wyrastania na kolejne 30-40 minut. Po tym czasie posmarować jajkiem z wodą, można posypać makiem, sezamem lub zrobić kruszonkę.

Piekarnik rozgrzać do temperatury 180°C i piec chałki 30-40 minut. Jeśli zbyt szybko się rumienią, nakryć folią aluminiową. Smacznego!


czwartek, 16 października 2014

Chleb orkiszowy na miodzie

Jakiś czas temu odgrażałam się, że wkrótce pokażę kilka chlebów. Faza piekarnicza trwa i przyszedł czas na chleb orkiszowy z niezawodnej Pracowni Wypieków. Jest to najlżejszy z moich dotychczasowych wypieków na zakwasie, bo użyłam do niego jasnej mąki orkiszowej typ 700. Podobno orkisz jest najzdrowszy z wszystkich zbóż, bo najmniej człowiek namieszał przy nim genetycznie- nie jest to dla mnie bez znaczenia, choć świrem dietetycznym zdecydowanie nie jestem. Wiem jedno, chleb jest pyszny i na pewno warto go upiec. Zaczyn może stać nawet 24 godziny, a sam chleb rośnie już potem dosyć szybko- spokojnie do ogarnięcia w popołudnie.



Zaczyn (najlepiej dzień przed pieczeniem):

50 g zaczynu żytniego
75 g mąki orkiszowej
100 ml wody

Składniki wymieszać i odstawić na 12-24 h.

Ciasto właściwe:

275 g wody
30 g miodu
500 g mąki orkiszowej
1 łyżeczka drożdży instant
1,5 łyżeczki soli morskiej
cały zaczyn

Wszystkie składniki umieszczamy w misce i mieszamy, najlepiej mikserem z hakiem do ciasta drożdżowego, 6-7 minut (ręcznie 10-12 minut), aż ciasto będzie gładkie.

Odstawiamy pod przykryciem do podwojenia objętości na około 2 godziny (w zależności od temperatury fermentacja może trwać dłużej lub krócej).

Keksówkę o długości 25 cm smarujemy oliwą i wysypujemy otrębami. Przekładamy ciasto do formy i zostawiamy do wyrośnięcia- powinno wypełnić całą keksówkę- na 1-1,5 godziny.
(Można też uformować bochenek i zostawić ciasto w koszyku do wyrastania chleba).

Piekarnik nagrzać do 230°C, wstawić chleb na 10 minut. Po tym czasie zmniejszyć temperaturę do 200°C i piec kolejne 30 minut.

Przed pokrojeniem wystudzić :)



środa, 15 października 2014

Maślane różyczki

U mnie jak zwykle królują ciastka. Szykując ten wpis pomyślałam właśnie, że przepis na te ciastka to mój pierwszy kontakt ze blogiem Doroty. Zachwyciły mnie swoim wyglądem, smakiem, a że miałam akurat olejek różany, również zapachem. Można wprawdzie użyć różnych aromatów, kto jaki lubi lub w chwili obecnej posiada – włącznie z cynamonem, ale według mnie musicie choć raz  spróbować z olejkiem ( lub cukrem) różanym.

Zdjęcia tym razem autorstwa naszej genialnej Ani z Sensual Studio, którą udało nam się wywieźć do Wolimierza  na babski weekend. Fotki zrobione praktycznie "na walizkach", a jakie cudne :)




Składniki na ok. 20 sztuk:

180 g masła, zimnego
150 g cukru pudru
350 g mąki pszennej
1 duże jajko
1 żółtko
2 łyżeczki wody różanej (może być ekstraktu z wanilii lub inny dowolny aromat)
szczypta soli

Wykonanie: 

Wszystkie składniki umieścić w misie lub na stolnicy, posiekać nożem, krótko wyrobić do połączenia, aż ciasto będzie tworzyło gładką kulę. Ciasto owinąć folią spożywczą i schłodzić w lodówce przez 30-60 minut.

Po tym czasie ciasto wyjąć z lodówki, rozwałkować na grubość 1,5-2 mm. Wykrawać z ciasta kółka o średnicy 7-8 cm (nie większe). Układać je po 4 (kładziemy pierwszy, na nim w połowie kładziemy drugi i tak samo dwa następne). Zwinąć w rulonik, następnie przekroić na pół. Powstaną 2 różyczki. Rozchylić płatki różyczek. Ułożyć je na blaszce do pieczenia wyłożonej papierem do pieczenia w odległości ok. 3-4 cm od siebie (jeśli blaszka nie mieści się w lodówce, można ułożyć je na desce lub tacy, a dopiero przed pieczeniem powykładać na blaszkę).
Umieścić w lodówce na ok. 2 godziny.

Po tym czasie piec w temperaturze 200°C przez około 15 minut (pierwsze 5 minut warto zapiec w odrobinę wyższej temperaturze np. 220°C, by róże nie rozpłynęły się na blaszce). Ważne!!! aby piekarnik był już całkowicie nagrzany przed włożeniem ciastek!!! Pieczenie można wydłużyć, przykrywając róże folia aluminiową, by się z wierzchu nie spaliły- róże są dość grube i ciasto może potrzebować więcej czasu, by dobrze wypiec się w środku ( w zależności oczywiście od tego, na jąką grubość rozwałkowaliśmy ciasto i od "możliwości naszego piekarnika). Wystudzić i smacznego!!!



czwartek, 9 października 2014

Pszenny chleb z oliwkami

Czasem ma człowiek ochotę na coś innego: czekoladę zamiast śledzia, kawę zamiast herbaty, szynkę zamiast serka, piwo zamiast wina :D Tym razem ochota przeniosła się na inne pieczywo. Od kiedy syn Stanisław zasmakował w chlebie na dwóch łyżkach zakwasu, nie piekę bułek i w naszym domu królują dosyć ciężkie chleby żytnie i razowe. Zachciało mi się jednak lżejszego chleba, czegoś innego właśnie. Po inspirację ruszyłam jak zwykle do Pracowni Wypieków i znalazłam tam bardzo ciekawy chleb pszenny z oliwkami. Jest na drożdżach, ale przefermentowanych- zaczyn czeka kilkanaście godzin. Najlepiej nastawić go późnym wieczorem i po powrocie z pracy spokojnie można wyczarować interesujący chlebek. Zachowuje on świeżość dłużej niż zwyczajne chleby na drożdżach, ale jako grzanki, skropiony oliwą, też jest rewelacyjny.
Przy okazji znalazłam inne interesujące przepisy, więc szykujcie się dużą aktywność domowej piekarni :)



Składniki na zaczyn:

150 g mąki pszennej
130 g wody
5 g świeżych drożdży lub 1/2 łyżeczki drożdży suszonych instant

Podane składniki wymieszać w misce, przykryć folią i zostawić na 12-18 godzin. W tym czasie zaczyn urośnie, a później opadnie. Następnie połączyć go z:

350 g mąki pszennej (użyłam chlebowej)
150 g maki pszennej pełnoziarnistej (użyłam graham)
10 g świeżyć drożdży (lub łyżeczka suszonych)
1,5 łyżeczki soli
2 łyżki oliwy z oliwek
350 g wody

150 g oliwek bez pestek, pokrojonych na paseczki lub ćwiartki

Wszystkie składniki umieścić w misce i wyrabiać najlepiej mikserem z końcówką- hakiem ok. 10 minut. (Oliwki dodałam na samym końcu, bo zależało mi na widocznych kawałkach). Ciasto będzie się delikatnie kleiło do rąk i będzie dosyć luźne. Zostawić do wyrastania przykryte ściereczką na 1-1,5 godziny (moje było wyrośnięte już po 40 minutach).
Przełożyć do keksówki (25 x 12 cm) wysmarowanej uprzednio olejem roślinnym i wysypanej bułką tartą lub semoliną. Odstawić, aż ciasto wypełni formę (30-40 minut). 

Piekarnik nagrzać do temperatury 230°C. Ścianki spryskać wodą. Wstawić wyrośnięty chleb i po 10 minutach zmniejszyć temperaturę do 210°C. Dopiekać kolejne 20-30 minut, aż skórka będzie zarumieniona. Chleb wyjąć z formy- uderzony od spodu powinien wydawać głuchy odgłos- wystudzić przed krojeniem.





środa, 8 października 2014

Tort a'la tiramisu

Urodziny, urodziny i po urodzinach. W zasadzie w pewnym wieku nie ma się już z czego cieszyć, metryka mówi jedno, ale umysł zupełnie coś innego :). Tak czy inaczej trzeba było jakoś godnie pożegnać ostatnią trójkę z przodu. Postanowiłam  zrobić tortową wersję przepysznego, włoskiego, mojego ulubionego deseru. Przepis znaleziony tu ( z małymi moimi modyfikacjami), leżał od jakiegoś czasu i czekał na swoją kolej. Teraz żałuję że czekałam tak długo. Smakiem i aromatem kawy i amaretto jak najbardziej przypomina oryginalny deser. Przy najbliższej okazji (zapewne na święta) zrobię go ponownie. Mniam – nie mogę się już doczekać



tortownica o średnicy 23 cm

Biszkopt:
6 jajek
175 g mąki
50 g maki ziemniaczanej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
150 g cukru
1 op. cukru waniliowego
szczypta soli

Migdały tiramisu:
2 łyżki kawy ziarnistej zmielonej na pył
1 łyżeczka ciemnego kakao
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
1/2 łyżeczki cynamonu
3/4 szkl. wrzącej wody

1/2 szkl. cukru
1/4 szkl. jasnego brązowego cukru
200 g migdałów w skórkach

Krem i przesączenie:
350 ml gorącej wody
12 g kawy instant
120 ml Soplicy –orzech laskowy
150 ml likieru amaretto

750 g serka mascarpone
400 ml kremówki 36 %
100 g cukru
1 op. cukru waniliowego

utarta czekolada do posypania wierzchu (można użyć również kawę rozpuszczalną)

Biszkopt:

Wykładamy spód tortownicy. Niczego nie natłuszczamy (no ewentualnie spód tortownicy, żeby przykleić do niego papier). Przesiewamy mąki z proszkiem do pieczenia. Jajka ubijamy z solą i cukrami na kremową puszystą masę (powinny aż potroić swoją objętość- zajmuje mi to ok. 5 min.). Mieszankę mąk przesiewamy na ubite jajka i bardzo delikatnie mieszamy szpatułką, tylko do połączenia składników. Pieczemy w 180ºC przez ok. 25 min. Studzimy na kratce. Po całkowitym przestudzeniu przekrawamy na 3-4 warstwy.

Migdały:

Przygotowujemy je z wyprzedzeniem, można nawet z dzień wcześniej-biszkopt zresztą także. Zalewamy wrzątkiem kawę, kakao i cynamon, dodajemy cukry i ekstrakt waniliowy, zagotowujemy aż cukier się rozpuści.  Dodajemy migdały i smażymy na dużym ogniu ciągle mieszając, aż cały płyn wyparuje, a cukier zacznie krystalizować na migdałach, przez ok. 8-12 min (to moment, gdy karmel przestaje być błyszczący, robi się matowy i cukier zaczyna ponownie krystalizować). Rozkładamy migdały na folii aluminiowej do wystudzenia.

Krem i nasączenie:
 
Kawę instant zalewamy gorącą, ale nie wrzącą, wodą. Zostawiamy do wystudzenia. Dolewamy alkohole. Odlewamy 1/2 szkl. tej mieszanki i dodajemy do serków mascarpone i miksujemy na gładką masę. Kremówkę ubijamy z cukrami na sztywno (jeśli zajdzie taka potrzeba można użyć śmietanfixa). Dodajemy do mascarpone i jeszcze krótko ubijamy, aż otrzymamy gładką masę.


Montaż:
 
Do nasączenia będziemy potrzebować po ok. 1/2 szkl. płynu na każdą z warstw tortu. Przesączamy 1 blat biszkoptu ok. 1/2 szkl. naszego kawowo-alkoholowego płynu. Rozsmarowujemy część kremu. Powtarzamy tę procedurę ze wszystkimi pozostałymi blatami. Wierzch i boki tortu smarujemy kremem. Boki tortu obklejamy posiekanymi w dość duże kawałki migdałami. Na wierzch tuż przed podaniem ścieramy czekoladę. Krem i przesączenie  są podane na tort z czterema blatami, więc jeśli przekroicie biszkopt na trzy, troszkę Wam zostanie. Ale gwarantuje, że się nie zmarnuje, mój krem wdmuchnęły dzieciaki, niemalże bijąc się o niego :)