środa, 8 października 2014

Tort a'la tiramisu

Urodziny, urodziny i po urodzinach. W zasadzie w pewnym wieku nie ma się już z czego cieszyć, metryka mówi jedno, ale umysł zupełnie coś innego :). Tak czy inaczej trzeba było jakoś godnie pożegnać ostatnią trójkę z przodu. Postanowiłam  zrobić tortową wersję przepysznego, włoskiego, mojego ulubionego deseru. Przepis znaleziony tu ( z małymi moimi modyfikacjami), leżał od jakiegoś czasu i czekał na swoją kolej. Teraz żałuję że czekałam tak długo. Smakiem i aromatem kawy i amaretto jak najbardziej przypomina oryginalny deser. Przy najbliższej okazji (zapewne na święta) zrobię go ponownie. Mniam – nie mogę się już doczekać



tortownica o średnicy 23 cm

Biszkopt:
6 jajek
175 g mąki
50 g maki ziemniaczanej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
150 g cukru
1 op. cukru waniliowego
szczypta soli

Migdały tiramisu:
2 łyżki kawy ziarnistej zmielonej na pył
1 łyżeczka ciemnego kakao
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
1/2 łyżeczki cynamonu
3/4 szkl. wrzącej wody

1/2 szkl. cukru
1/4 szkl. jasnego brązowego cukru
200 g migdałów w skórkach

Krem i przesączenie:
350 ml gorącej wody
12 g kawy instant
120 ml Soplicy –orzech laskowy
150 ml likieru amaretto

750 g serka mascarpone
400 ml kremówki 36 %
100 g cukru
1 op. cukru waniliowego

utarta czekolada do posypania wierzchu (można użyć również kawę rozpuszczalną)

Biszkopt:

Wykładamy spód tortownicy. Niczego nie natłuszczamy (no ewentualnie spód tortownicy, żeby przykleić do niego papier). Przesiewamy mąki z proszkiem do pieczenia. Jajka ubijamy z solą i cukrami na kremową puszystą masę (powinny aż potroić swoją objętość- zajmuje mi to ok. 5 min.). Mieszankę mąk przesiewamy na ubite jajka i bardzo delikatnie mieszamy szpatułką, tylko do połączenia składników. Pieczemy w 180ºC przez ok. 25 min. Studzimy na kratce. Po całkowitym przestudzeniu przekrawamy na 3-4 warstwy.

Migdały:

Przygotowujemy je z wyprzedzeniem, można nawet z dzień wcześniej-biszkopt zresztą także. Zalewamy wrzątkiem kawę, kakao i cynamon, dodajemy cukry i ekstrakt waniliowy, zagotowujemy aż cukier się rozpuści.  Dodajemy migdały i smażymy na dużym ogniu ciągle mieszając, aż cały płyn wyparuje, a cukier zacznie krystalizować na migdałach, przez ok. 8-12 min (to moment, gdy karmel przestaje być błyszczący, robi się matowy i cukier zaczyna ponownie krystalizować). Rozkładamy migdały na folii aluminiowej do wystudzenia.

Krem i nasączenie:
 
Kawę instant zalewamy gorącą, ale nie wrzącą, wodą. Zostawiamy do wystudzenia. Dolewamy alkohole. Odlewamy 1/2 szkl. tej mieszanki i dodajemy do serków mascarpone i miksujemy na gładką masę. Kremówkę ubijamy z cukrami na sztywno (jeśli zajdzie taka potrzeba można użyć śmietanfixa). Dodajemy do mascarpone i jeszcze krótko ubijamy, aż otrzymamy gładką masę.


Montaż:
 
Do nasączenia będziemy potrzebować po ok. 1/2 szkl. płynu na każdą z warstw tortu. Przesączamy 1 blat biszkoptu ok. 1/2 szkl. naszego kawowo-alkoholowego płynu. Rozsmarowujemy część kremu. Powtarzamy tę procedurę ze wszystkimi pozostałymi blatami. Wierzch i boki tortu smarujemy kremem. Boki tortu obklejamy posiekanymi w dość duże kawałki migdałami. Na wierzch tuż przed podaniem ścieramy czekoladę. Krem i przesączenie  są podane na tort z czterema blatami, więc jeśli przekroicie biszkopt na trzy, troszkę Wam zostanie. Ale gwarantuje, że się nie zmarnuje, mój krem wdmuchnęły dzieciaki, niemalże bijąc się o niego :)

poniedziałek, 6 października 2014

Pełnoziarnista szarlotka gruszkowa z bezą

Niedzielne popołudnie wymaga kawałka dobrego ciasta, prawda? Zwłaszcza jeśli na obiad przychodzi tatuś- szarlotkożerca :) Najpierw myślałam, że nie dam rady nic upiec, bo porwałam się na kaczkę z jabłkami i zajęłam tym samym piekarnik na dwie godziny. Ale przecież można szybko zamiąchać kruche ciasto i na dodatek pełnoziarniste :) Chwilę potem okazuje się, że mam tylko 2 jabłka... A od czego są gruszki? Połączenie ich okazało się strzałem w dziesiątkę. Do tego beza i mamy idealne proste ciacho na jesienne dni. Polecam :D



Składniki

200 g mąki pszennej
180 g mąki pszennej pełnoziarnistej
200 g zimnego masła
60 g cukru trzcinowego demenara
szczypta soli
2 łyżki wody

2 duże jabłka, najlepiej szara reneta lub antonówka
2-3 duże gruszki (700 g)
skórka otarta z połowy pomarańczy
3 łyżki soku z pomarańczy

4 białka
180 g cukru


Mąki przesiać na stolnicę, dodać cukier, sól, wymieszać. Dodać masło pokrojone w kosteczkę lub płatki i szybko rozcierać, aby powstały grudki. Dodać wodę i zagnieść ciasto. 
Blachę 33 x 24 cm (lub podobną) wyłożyć papierem do pieczenia. Ciasto rozwałkować i wylepić nim dno formy (jeśli się kruszy, przenieść całość i wylepić po kawałku). Włożyć do lodówki na 30 minut. 

Piekarnik nagrzać do temperatury 180°C. Podpiekać ciasto 20 minut. W tym czasie jabłka i gruszki obrać i pokroić na cieniutkie plasterki, umieścić w misce i zalać sokiem, wymieszać.

Białka ubić na sztywną pianę, dodać po łyżce cukier i ubijać, aż piana zrobi się gęsta i lśniąca.

Na podpieczonym spodzie rozłożyć owoce, a na nie rozprowadzić bezę. Piec kolejne 30-35 minut. Można jeść na ciepło lub poczekać, aż ostygnie. Pychaa!!!




Przepis bierze udział w akcji "Smaczna Jesień"- czy może być coś bardziej jesiennego od szarlotki? :)

Smaczna Jesień

sobota, 4 października 2014

Brownie z powidłami

Bardzo dawno nie było u nas na blogu czekolady... Ale sezon owocowy powoli mija i wypieki też się zmieniają. Bo czyż może być coś lepszego w wilgotny, pochmurny jesienny dzień od porządnej porcji pysznej czekolady? Na przykład pod postacią ukochanego przez moją córę brownie? Chyba nie... W ciepłe październikowe popołudnie też smakuje cudownie, tym bardziej że postanowiłam przełamać słodycz ciasta kwaskowatymi powidłami. Smażyłam je ze śliwek węgierek i teraz dumnie prezentują się w równych rządkach w kredensie. Ach... I jak tu dbać o linię?

Podstawowy przepis na brownie zaczerpnęłam z książki Liski "White Plate- Słodkie"- troszeczkę odsłodziłam, bo powidła naturalnie słodkie są :D




Składniki:
200 g gorzkiej czekolady
150 g masła
4 jaja
170 g cukru pudru
80 g mąki
1/2 łyżki proszku do pieczenia
1/2 słoiczka powideł śliwkowych, najlepiej węgierkowych

Czekoladę połamać, umieścić wraz z masłem w misce metalowej i rozpuścić w kąpieli wodnej. Lekko przestudzić.

Jajka ubić z cukrem, powoli dodawać rozpuszczoną czekoladę, wymieszać. Mąkę przesiać,  połączyć z proszkiem do pieczenia, dodać do masy i delikatnie wymieszać łyżką. Na koniec dodać 2 łyżki powideł, wymieszać.

Piekarnik rozgrzać do temperatury 180°C. Ciasto przełożyć do blaszki o wymiarach 20 x 20 cm wyłożonej papierem do pieczenia. Na wierzch wykładać łyżeczką powidła i rozmieścić takie "kleksy" w niewielkich odległościach na całej powierzchni ciasta. Piec 20-25 minut, uważając, by nie przesuszyć brownie- powinno być mokre w środku (patyczek ma być oblepiony drobinami ciasta). Smacznego!




czwartek, 2 października 2014

Bułki hamburgerowe

Dzieci moje,  jak i również te „przysposobione”, które „czasem” wpadają na małe co nieco( i myślę, że nie tylko one), uwielbiają hamburgery. W wakacyjnym menu była to stała pozycja naszej kuchni. Ale zważywszy, iż nie znoszę tego gotowego, marketowego dziadostwa, musiałam znaleźć przepis idealny. Nie było to takie trudne. Na  stronie Liski znalazłam to, czego szukałam – idealne bułki hamburgerowe. Są mięciutkie, pulchne i maślane. Jak pisze Liska „są tak dobre, że z hamburgerem czy bez, zjadają się same” i to prawda. Oprócz kajzerek te bułki piekę najczęściej, gdyż smakują równie dobrze mięsem, jak i z dżemem. Piekąc je typowo z myślą o hamburgerach, robię je bardziej płaskie oraz obsypuję sezamem (którego tym razem najzwyczajniej  mi zabrakło). Świeże, własnoręcznie zrobione kotlety, duża porcja warzyw i gwarantuję, że zasmakują każdemu.  Najlepszą rekomendacją było stwierdzenie jednego z kolegów syna, że to najlepsze hamburgery jakie w życiu jadł – satysfakcja gwarantowana :)


Składniki na ok. 8 bułek

2,5 szklanki mąki
3/4 szkl cieplej wody
1/3 szkl mleka w proszku
2 łyżki masła, roztopionego i ostudzonego
1 łyżka cukru
3/4 łyżeczki soli
1 łyżeczka drożdży instant
1 jajko

Do posmarowania bułek:
1 żółtko
1 łyżka mleka
sezam

Wodę, mleko, masło i cukier umieścić w misce i wymieszać. Dodać drożdże, zamieszać i odstawić na 10 minut.
Dodać jajko, połowę mąki i sól, zagnieść (można mikserem).
Powoli dodawać resztę mąki.
Zagnieść gładkie ciasto – powinno być elastyczne i się nie lepić, ale nie należy dodawać zbyt dużo dodatkowej mąki.
Ciasto przełożyć do miski, przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na 45 minut.
Po tym czasie uformować 8 bułeczek, które należy po uformowaniu w kulkę, spłaszczyć dłonią.
Bułeczki ułożyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, przykryć ściereczką i zostawić do wyrośnięcia na  ok.45 minut (u nie czasami dłużej, nawet godzinę)
Piekarnik nagrzać do 200 st C.
Wyrośnięte bułeczki posmarować żółtkiem wymieszanym z mlekiem, posypać sezamem. wstawić do piekarnika i piec 13-15 minut.

wtorek, 30 września 2014

Muffiny dyniowo - jabłkowe

Tak się jakoś złożyło, że w ostatnim czasie króluje u nas dynia – na wytrawnie i na słodko. Tym razem wymyśliłam sobie muffiny.  Banalnie proste w wykonaniu, a do tego bardzo smaczne. Jak wiadomo dynia nie wyróżnia się zbyt „mocnym” smakiem, ale w połączeniu z przyprawami korzennymi i cynamonem daje świetne połączenie. Moje dzieci twierdzą, że jak nadejdzie pora na ciasta dyniowe, a w domu rozchodzi się  zapach cynamonu i goździków, to znak, że święta blisko :)  Jeśli  macie dynię i nie bardzo wiecie, co z nią zrobić – spróbujcie.



Składniki na ok. 15 sztuk:

260 g mąki pszennej
140 g cukru
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
2 łyżeczki cynamonu
1/3 łyżeczki przypraw korzennych
szczypta soli
4 jajka
150 ml oleju
200 g puree z dyni
2 jabłka (średniej wielkości) starte na tarce o dużych oczkach
cukier puder do posypania

W jednym naczyniu mieszamy składniki suche: 
przesianą mąkę pszenną z proszkiem do pieczenia i sodą oczyszczoną, cynamonem, szczyptą soli. 
W drugim naczyniu:
 roztrzepać jajka, wymieszać z olejem, puree z dyni, startymi jabłkami i cukrem.
Zawartość obu naczyń połączyć i wymieszać tylko do połączenia składników, najlepiej bez użycia miksera - łyżką, widelcem- jak wam wygodniej.
Formę do muffinek wyłożyć papilotkami. Nałożyć do nich ciasta do około 3/4 wysokości papilotki. Piec w temperaturze 175ºC przez około 20 - 25 minut .



Jabłka wolności      Ciasta bez miksera   Dynia na słodko i słono

poniedziałek, 29 września 2014

Jabłecznik alzacki

Dawno, dawno temu ktoś podarował mi książkę "Mała szkoła pieczenia". Przeleżała sobie na półce ładnych parę lat, nawet jej nie otworzyłam... Wpadłam na nią przypadkowo, kiedy szukałam czegoś zupełnie innego. Okazało się, że sporo fajnych przepisów i technik można tu znaleźć- naprawdę byłam zaskoczona, że takie cudo posiadam... 
Zachciało mi się jabłecznika. Nie szarlotki, ale ciasta z jabłkami. Wpadł mi w oko przepis na jabłecznik alzacki na półkruchym cieście z serem i olejem. Spodobał mi się sposób, w jaki zostały potraktowane jabłka- ciekawie nacięte prezentują się naprawdę fajnie. Z ciastem doskonale się pracuje, jest bardzo elastyczne, świetnie się wałkuje i super smakuje. Użyłam do pieczenia szarej renety- mojej ulubionej odmiany do ciast i szarlotek z powodu kwaskowatości i idealnej konsystencji po obróbce termicznej. 
Ja wiem, że najlepsza na świecie jest szarlotka, ale spróbujcie dla odmiany jabłecznika alzackiego, bo jest przepyszny :D



Składniki na ciasto:
150 g mąki
40 g cukru pudru
75 g twarogu (użyłam almette, bo to miałam w lodówce)
szczypta soli
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki mleka
3 łyżki oleju

Na obłożenie:
900 g małych jabłek
2 łyżki soku z cytryny
100 g cukru
3 jajka
125 ml śmietany

Mąkę z proszkiem przesiać na stolnicę, dodać cukier, szczyptę soli i wymieszać. Zrobić zagłębienie, włożyć w nie twaróg, wlać olej i mleko. Zagnieść dokładnie na gładkie ciasto. Zawinąć w folię i włożyć do lodówki na 30 minut.

Jabłka obrać, podzielić na ćwiartki, usunąć gniazda nasienne. Wypukłą stronę jabłek ponacinać równomiernie i skropić sokiem z cytryny, żeby nie ściemniały.
Piekarnik nagrzać do temperatury 200°C.

Tortownicę o średnicy 25 cm wyłożyć papierem do pieczenia lub wysmarować tłuszczem. Ciasto rozwałkować i przełożyć do blaszki, uformować brzeg o wysokości 2-3 cm. Jabłka ułożyć na cieście wypukłą stroną do góry. Podpiec w piekarniku przez 10 minut.

W tym czasie wymieszać jajka ze śmietaną i cukrem. Polać podpieczone jabłka i piec całość kolejne 30 minut. Jabłecznik ostudzić i oprószyć cukrem pudrem. Smacznego!




Jabłka wolnościCiasta bez miksera

piątek, 26 września 2014

Cynamonowe bułeczki

Bułeczki są bardzo pyszne – mięciutkie i słodziutkie, a do tego ten zapach cynamonu, który roznosi się podczas pieczenia.......   Smak drożdżówek z cynamonem jest doskonały. Do tego ciepłe mleko i chyba już nic więcej do szczęścia nie trzeba . Przepis pochodzi z  jednej z książek  Nigellioczywiście po małych modyfikacjach :)




Składniki na ok. 20 bułeczek:


600 g mąki pszennej
2 jajka
70 g cukru
pół łyżeczki soli
21 g suchych drożdży (lub 42 g drożdży świeżych)
100 g masła
400 ml mleka

Nadzienie:

150 g bardzo miękkiego masła
110 g cukru
2 łyżeczki cynamonu
jajko do posmarowania

W dużej misce wymieszać mąkę, cukier, sól, drożdże, rozpuścić masło, wymieszać z mlekiem i roztrzepanym jajkiem. Połączyć wszystko z mąką. Wymieszać dokładnie i zagnieść. Ciasto powinno być gładkie i sprężyste. Przykryć i odstawić do wyrośnięcia na 25 minut.
Po tym czasie ciasto rozwałkować na prostokąt o wymiarach ok. 50 x 25 cm.
W międzyczasie wszystkie składniki nadzienia wymieszać w naczyniu.
Przygotowany prostokąt posmarować nadzieniem, następnie zwinąć wzdłuż dłuższego boku(jak roladę). Ostrym nożem pokroić na „plastry” o grubości ok. 2 cm. Ułożyć je na blaszce wyłożonej pergaminem. Ważne, by były symetrycznie rozłożone. Pozostawić do wyrośnięcia na 15 minut.
Napuszone bułeczki posmarować roztrzepanym jajkiem i piec około 20 - 25 minut w temperaturze 210ºC, jeśli będą zbyt szybko się rumienić - przykryć od góry folia aluminiową.

środa, 24 września 2014

Ciasto z karmelizowanych bananów

Kolejny przepis na baaardzo dojrzałe banany. Od kilku dni leżakowały w lodówce, bo nie miałam ochoty się nimi zająć. Zaczęłam przeglądać fantastyczną książkę Elizy Mórawskiej "White Plate- Słodkie" (robię to regularnie co kilka dni) i znalazłam interesujący przepis. Pokazałam już wcześniej przepyszny kruchy placek z morelami i marcepanem, a teraz zachwyciłam się ciastem z karmelizowanych bananów. Muszę się przyznać, że mam prawie zerowe doświadczenie karmelowe i trochę się obawiałam, że coś popsuję. Tymczasem wyszło mi niesamowite ciasto- delikatne, puszyste, o intrygującym smaku. Aż dziwne, że takie bogactwo zawdzięcza jedynie bananom i karmelowi. Zeszło na pniu- wciągnęliśmy je praktycznie całe na ciepło :D Polecam na chłodniejsze dni.



Składniki:

3 banany pokrojone w plasterki
120 g cukru
80 g masła
50 ml mleka
1 duże jajko
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
230 g mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki sody

Cukier i masło umieścić na dużej patelni z grubym dnem. Rozpuścić składniki na średnim ogniu. Zwiększyć ogień i mieszać, aż zrobi się karmel (uważać, żeby nie przypalić- karmel ma być złotobrązowy). Zdjąć z ognia, dodać banany.
Wymieszać dokładnie i odstawić do ostudzenia (w tym czasie banany zmiękną). Ostudzone banany rozgnieść z karmelem widelcem lub łopatką.



Piekarnik nagrzać do temperatury 170°C.

W misce lekko ubić jajko z mlekiem, dodać powoli banany, wanilię, zmiksować. Mąkę wymieszać z proszkiem, sodą i solą, następnie dodać do bananów- dokładnie wymieszać, nie miksować.

Keksówkę o wymiarach 27x13 cm wysmarować masłem i wysypać bułką tartą. Wlać ciasto i wstawić do nagrzanego piekarnika na 45-50 minut. Lekko ostudzić w formie, następnie przełożyć na kratkę kuchenną. Smacznego!


wtorek, 23 września 2014

Kajzerki


W roku szkolnym królują u nas bułki. Przepisów na nie przerobiłam już kilka, jak nie kilkanaście. Efekt tych prób był różny, a to dla jednego za twarde, a to dla drugiego za miękkie, a to za słodkie, a to coś tam znowu wymyślą. Głowa boli , nie dogodzisz !
Postanowiłam w końcu wypróbować kajzerki z moich ulubionych przepisów od Dorotki i to (póki co) była słuszna decyzja. Jeden z niewielu przepisów, którego nie potrzebowałam ani odrobinę modyfikować, jedyne co zmieniłam to ilość  bułek. W oryginalnym przepisie jest podane 10 sztuk, ale wychodzą dość duże, a moje dzieciaki wolą jednak mniejsze, rozmiarem przypominające tradycyjne ( kupne) kajzerki. Bułki są naprawdę pyszne. Z zewnątrz lekko chrupiące, a środek mięciutki i puszysty. Mam tylko cichą nadzieje że za szybko się i nie przejedzą:)

 Na ok. 12-13 bułek
  • 3 szklanki mąki pszennej
  • ¾ szklanki letniej wody
  • 1½ łyżeczki suchych drożdży (6 g) lub 12 g drożdży świeżych
  • 1½ łyżeczki cukru
  • 1 łyżeczka soli
  • 1 jajko
  • 2 łyżki roztopionego masła
Wszystkie składniki wymieszać w misce i wyrobić, aż ciasto będzie odstawać od ścianek naczynia. Od tego momentu wyrabiać przez 5 minut (długie wyrabianie jest niezwykle ważne). Następnie zostawić by "odpoczęło" przez 10 minut, potem ponownie wyrabiać przez około 5 minut. Ciasto będzie elastyczne, o konsystencji plasteliny. Przełożyć do naczynia lekko wysmarowanego oliwą, zostawić na godzinę do wyrośnięcia. Wyrośnięte ciasto podzielić na ok.12 części, z każdej uformować kulkę, spłaszczyć ją lekko, ułożyć na blaszce i pozostawić pod przykryciem 45 minut. Przed pieczeniem naciąć, dla połysku można posmarować jajkiem roztrzepanym z 1 łyżką mleka.
Piec około 15 minut w temperaturze 200ºC.

poniedziałek, 22 września 2014

Tarta marcepanowa z gruszkami


Ewa jakiś czas temu odkryła bloga http://www.kuchnianadatlantykiem.com, a ja wypatrzyłam na nim  taki oto przepis. Po pierwsze wyglada oryginalnie i zachwycajaco, po drugie jest wbrew pozorom prosty,  a po trzecie wychodzi pyyyszna tarta :) Ja uwielbiam wszystko co migdałowo-marcepanowe. No, a do tego jeszcze gruszki..... Cóż chcieć więcej. Dla mnie bomba, zdecydowanie znalazło się w czołówce moich ulubionych wypieków.
forma do tarty  o średnicy 27 cm
Kruche ciasto:
230 g mąki
75 g cukru pudru
szczypta soli
115 g zimnego masła pokrojonego w kostkę
1 żółtko
1-3 łyżki lodowato zimnej wody (opcjonalnie)

Gruszki:
5-7 niedużych (lekko twardych) gruszek
1,5 l wody
300 g cukru
1 cytryna

Krem migdałowy:
175 g masła
225 g cukru
175 g mielonych migdałów
2 łyżki mąki
1 łyżka skrobi kukurydzianej
4 jajka
2 łyżki likieru migdałowego
50 ml śmietanki kremówki 30%

Kruche ciasto:
Mieszamy mąkę z solą i cukrem pudrem. Dodajemy masło i szybko rozcieramy na okruszki. Dodajemy żółtko oraz - jeśli trzeba - kilka łyżek zimnej wody i szybko zagniatamy, aż masa utworzy kulę. Wstawiamy do lodówki na 30 min. 
Nagrzewamy piekarnik do 170ºC. Wyjmujemy kruche ciasto z lodówki i wałkujemy cienko. Wylepiamy nim wysmarowaną masłem i wysypaną mąką formę do tarty, nadmiar ciasta pozostawiając lekko zwisający poza rant blaszki. Kładziemy na ciasto papier do pieczenia, który obciążamy suchą fasolą lub ryżem. Podpiekamy przez ok 6-8 min. Studzimy w blaszce.

Gruszki:
Wodę, cukier i sok wyciśnięty z cytryny (połowki cytryny pozostałe po wyciśnięciu soku również wrzucamy do płynu) doprowadzamy do wrzenia i gotujemy przez ok. 5-10 min. Gruszkom odcinamy wypukłe spody (tak, żeby stabilnie i pionowo stały - to ważne!) i obieramy je ze skórki, pozostawiając w całości i z ogonkami. Wrzucamy do syropu i na bardzo małym ogniu (płyn ma ledwie perkotać) gotujemy przez 3-5 min. Ostrożnie wyjmujemy z syropu.

Nadzienie migdałowe
Masło miksujemy z cukrem. Migdały mieszamy z mąką i skrobią kukurydzianą. Dodajemy je do masła krótko miksując. Pojedynczo wrzucamy jajka, za każdym razem dobrze mikując. Dolewamy likier i śmietankę i jeszcze na chwilę włączamy mikser.

Piekarnik nagrzewamy do 180ºC. Ustawiamy gruszki pionowo na wystudzonym spodzie i nakładamy pomiędzy nie równomiernie masę - tak, aby przykryła cały spód. Pieczemy przez ok. 40-45 min, aż wierzch się zetnie i lekko zrumieni. 

sobota, 20 września 2014

Kruche ciasto z węgierkami i orzechową bezą

Trzeba się spieszyć ze śliwkowymi wypiekami. Powidła węgierkowe już smażyłam (chociaż chyba jeszcze zrobię powtórkę- powideł nigdy za wiele), teraz mogę poszaleć z węgierkami w piekarniku. Zachciało mi się popaprać troszeczkę i zagnieść ciasto kruche. Pomieszałam mąkę zwykłą z pełnoziarnistą i dodałam smalcu- od dawna słyszałam, że najlepsze kruche wychodzi z dodatkiem smalcu. Coś w tym jest- muszę przyznać... Beza też nie mogła być zwyczajna. Sezon orzechowy w pełni, więc dorzuciłam włoskich :) Wyszło pysznie! Dodatek mąki pełnoziarnistej podkreśla orzechową bezę i fajnie przełamuje kwaskowate śliwki. Polecam :)





Na kruche ciasto:
250 g maki tortowej
100 g mąki pszennej pełnoziarnistej
200 g zimnego masła
40 g zimnego smalcu
150 g cukru
4 żółtka (białka zachować do bezy)
szczypta soli

Na bezę:
4 białka
200 g cukru
50 g orzechów włoskich, posiekanych

Ponadto:
700 g śliwek węgierek, wypestkowanych, pokrojonych na połówki
40 g mielonych migdałów

Mąki wymieszać z cukrem i solą na stolnicy, dodać pokrojone w kawałeczki masło i smalec, posiekać nożem i rozcierać palcami, aby jak najmniej ciepła dostało się do ciasta. Dodać żółtka i szybko zagnieść ciasto. Wylepić dno blachy o wymiarach 33 x 22 cm i włożyć do lodówki na 30 minut.

Piekarnik nagrzać do temperatury 180°C. Podpiekać ciasto przez 15 minut. Po 10 minutach zacząć przygotowywać bezę.

Białka ubić na sztywno, dodawać partiami cukier i dalej ubijać, aż piana będzie sztywna i błyszcząca. Dodać orzechy, wymieszać delikatnie.

Na podpieczonym spodzie układać śliwki skórkami do dołu, posypać mielonymi migdałami. Na wierzch wyłożyć białka. Piec kolejne 40 minut. Smacznego!!!


piątek, 19 września 2014

Sernik pomarańczowy na korzennym spodzie ciasteczkowym

Lubię wczesną jesień, nawet bardzo. Nie przeszkadza mi, że robi się chłodniej, że pada, że czasem jest mgliście, że dzień krótszy... Dopiero w połowie listopada zaczynam tęsknić za światłem, ale wtedy w myślach mam już śnieg i bujanie się po stoku, więc to tak nie boli :) Cieszą mnie w tej chwili zapachy, kolory, soczyste jabłka, gruszki, spoglądam powolutku w kierunku dyni. Przestawiam się podświadomie na inne zapachy i smaki, moją uwagę przykuwają przepisy cytrusowo-korzenne. Już w kolejce czeka kilka niezwykle interesujących ciast.
Przez kilka ostatnich dni nie chciało mi się piec. Naprawdę! Wracałam z pracy i zawijałam się w kocyk z herbatą z pomarańczą na stoliku i pilotem w ręce. Ale wczoraj Beatka nieśmiało wspomniała, że będzie miała gości i liczyła po cichu na to, że coś jej upiekę. Natychmiast mi przeszło- serniczek powstał szybciutko, z ochotą mieszałam składniki. Oczywiście pachnący pomarańczami i przyprawami korzennymi. Tuż przed meczem był gotowy- mogłam w spokoju oglądać naszych siatkarzy. O ile mecze można w spokoju oglądać...




Składniki
Na ciasteczkowy spód:
200 g ciastek maślanych lub pełnoziarnistych
1 łyżeczka przyprawy do piernika
80 g miękkiego masła
skórka otarta z połowy pomarańczy

Na masę serową:
750 g twarogu sernikowego
500 g mascarpone
4 duże jajka
100 ml śmietanki kremówki
100 g białego cukru
100 g brązowego cukru trzcinowego
po 2 łyżki mąki pszennej i ziemniaczanej
skórka otarta z połowy pomarańczy
sok wyciśnięty z połowy pomarańczy

Na mus pomarańczowy:
1 i 1/2 pomarańczy

Ciasteczka pokruszyć na piasek za pomocą malaksera lub blendera. Dodać przyprawę korzenną, skórkę pomarańczową i masło. Wymieszać. Tortownicę o średnicy 24 cm wyłożyć papierem do pieczenia- sam spód. Wyłożyć masą ciasteczkową i porządnie ugnieść, włożyć do lodówki.

W misie miksera umieścić sery i cukry, zmiksować do uzyskania jednolitej masy. Kolejno dodawać  kremówkę, sok pomarańczowy, mąki, skórkę pomarańczową. Na końcu dodać jaja i krótko zmiksować, aby nie napowietrzyć zbytnio masy. Całość wylać na spód ciasteczkowy.

Z pomarańczy delikatnie wyciąć miąższ, bez białych skórek i błonek. Krótko zmiksować, nałożyć łyżką na ser.

Na dnie piekarnika rozgrzanego do temperatury 180°C umieścić keksówkę z wrzącą wodą. Tortownicę zabezpieczyć od spodu folią aluminiową, aby podczas pieczenia nic nie wyciekło na rozgrzaną blachę. Formę włożyć do nagrzanego piekarnika na 15 minut. Po tym czasie zmniejszyć temperaturę do 150 i piec kolejne 105 minut. Wystudzić w uchylonym piekarniku, schłodzić przez noc w lodówce. Smacznego!!!

poniedziałek, 15 września 2014

Cytrusowe babeczki oliwne

Jakiś czas temu zaintrygował mnie przepis na ciasteczka oliwne, które znalazłam na blogu "A lemon tree cafe". Ciastka na oliwie z oliwek? I to jak najlepszej? Spróbuję, ale jeszcze nie teraz. Może jutro... Może w przyszłym tygodniu... Jak się skończą śliwki... Zawsze było coś innego do upieczenia, a mi brakowało a to maślanki, a to pomarańczy... Miesiąc chyba zleciał...I jestem w tej chwili na siebie zła, że zrobiłam te cudeńka tak późno! Są naprawdę niezwykłe- umiarkowanie słodkie, doskonale wyczuwalny jest smak oliwy, a do tego obłędny aromat cytryny i pomarańczy. Złociste i puszyste w środku- dla mnie bomba!
Autorka przepisu, Lilka, radzi piec je w malutkich foremkach. Ja takich nie posiadam, więc wykorzystałam zwykłą formę do muffinów i silikonową- serduszkową. Jeśli szukacie niebanalnych smaków, to koniecznie spróbujcie :D



Składniki (na 18 babeczek) : 

2 szklanki i 2 łyżki mąki pszennej
1/2 szklanki cukru
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soli
3 duże jajka
1 szklanka maślanki
1 szklanka oliwy z oliwek (dałam 2/3)
1/2 szklanki soku z cytryny i pomarańczy, pół na pół
skórka otarta z 2 pomarańczy i 2 cytryn

Piekarnik nagrzać do temperatury 180°C.

Do dużej miski przesiać mąkę, dodać cukier, sodę, proszek do pieczenia i sól, wymieszać. Zrobić w środku dołek, wlać płynne składniki i porządnie wymieszać trzepaczką, aby pozbyć się grudek. Ciasto będzie rzadkie, prawie jak naleśnikowe. Na koniec dodać skórkę z pomarańczy i cytryny , wymieszać.



Wlewać do foremek do 3/4 wysokości (nie trzeba dodatkowo natłuszczać dzięki dużej zawartości oliwy). Piec 35-40 minut do złotej, dosyć twardej skórki. Smacznego!!!